Paweł Sarafin: Dlaczego Platforma Obywatelska rozbrajała Polskę, ciągle tylko oszczędzała na Wojsku Polskim i próbował dogadywać się z Moskwą? Czy Pan Minister zna odpowiedź na to pytanie?
Reklama
Prof. Marcin Warchoł: Bo bliższy jest jej interes Niemiec, a Niemcy robili wtedy interesy z Rosją. Politykom PO i osobiście Donaldowi Tuskowi opłacało się wspierać Berlin, bo to wiązało się z osobistymi korzyściami, ale w ten sposób wspierali też Moskwę. Efektem spolegliwości wobec Rosji było rozbrojenie Polski, ustanowienie linii obrony dopiero na Wiśle i skazanie mieszkańców Podkarpacia, Podlasia czy Lubelszczyzny na taki los, jaki Rosjanie zgotowali mieszkańcom ukraińskiej Buczy. Jestem z Podkarpacia, gdzie ludzie na ulicy mówią otwarcie, że Donald Tusk wystawił ich na pastwę Putina. W zamian dostał nagrodę od Angeli Merkel w postaci dobrze opłacanego stanowiska w Brukseli. Gdyby Donald Tusk rządził w 2022 roku, gdy Rosja z pełnym impetem zaatakowała swojego sąsiada, to dziś Ukrainy już by nie było albo zostałaby całkowicie zwasalizowana. Tusk oglądałby się na decyzje Berlina, który miesiącami zwlekał z militarną pomocą Ukrainie, bo – jak stwierdził wprost były brytyjski premier Boris Johnson –niemieccy politycy trzymali kciuki za zwycięstwo Moskwy. Na Ukrainę zaś wysłali 5000 hełmów. Proszę sobie przypomnieć, jak rząd PO-PSL zachował się w 2014 roku, gdy Putin zaatakował Ukrainę. Czekał spolegliwie na to, co zrobi Berlin i Paryż.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Czyli wybory 15 października są dosyć ważne?
Są bardzo ważne i – choć brzmi to górnolotnie – mogą oznaczać być albo nie być dla naszego państwa. Zdecydują o tym, czy nowo utworzony rząd będzie bronił polskich interesów i polskiej suwerenności czy też będzie zagraniczną ekspozyturą, spolegliwą wobec Niemiec i Rosji. Przecież Putin nie zrezygnował z odbudowy wpływów aż do Odry. Jasno deklarował, jeszcze w grudniu 2021 roku, że nie życzy sobie wojsk NATO w Polsce. Jeżeli Rosja pokona albo podporządkuje sobie Ukrainę, to kolejnym celem będzie Polska i państwa bałtyckie.
Co dalej z projektem ustawy "W obronie chrześcijan"?
Reklama
Jestem przekonany, że zostanie uchwalony. Wprawdzie już nie w tej kadencji Sejmu, ale w przyszłej. Uda się to dzięki temu, że pomyśleliśmy dalekowzrocznie. Zebraliśmy pod projektem prawie pół miliona podpisów i zgłosiliśmy go jako projekt obywatelski, a to oznacza, że –w przeciwieństwie do poselskich inicjatyw z tej kadencji parlamentu– nowo wybrany Sejm będzie go musiał rozpatrzyć. Jest kluczowy dla obrony ludzi wierzących. Liczba ataków na nich, dewastacji obiektów sakralnych, plugawienia ich bezbożnymi napisami i innych świętokradczych czynów wzrosła w ciągu ostatnich siedmiu lat ponad 20-krotnie. Ta fala agresji musi zostać powstrzymana, a narzędziem do tego jest właśnie przygotowana przez środowisko Suwerennej Polski ustawa. Obecnie obowiązuje komunistyczne prawo z 1949 roku, które jest wykorzystywane przez sądy do uniewinniania sprawców ataków na chrześcijan i ważne dla nich wartości. Kar unikają osoby, które zakłócają msze święte. Uniewinniony został nawet człowiek, który na gali homoseksualistów symulował zabicie metropolity krakowskiego i zachęcał do tego. Taka bezkarność rozzuchwala i prowokuje kolejnych agresorów.
Na zachodzie w atakach na Kościoły i duchownych wyspecjalizowali się migranci oraz ich potomkowie, głównie z państw muzułmańskich. Czy tego zagrożenia też powinniśmy się obawiać?
Należy się z tym liczyć. Już dziś aż 30 proc. przestępstw z nienawiści jest popełniana na chrześcijanach, są to przestępstwa na tle religijnym. Ich liczba byłaby znacznie większa, gdyby rząd Zjednoczonej Prawicy nie zablokował szkodliwej decyzji Donalda Tuska o przyjmowaniu nielegalnych imigrantów z krajów muzułmańskich. Zbrodnie, których fanatyczni islamiści dokonują w Izraelu, na mieszkańcach tego kraju i turystach, powinny być dla nas ostrzeżeniem. Tak samo jak problemy Szwecji, kiedyś jednego z najbezpieczniejszych krajów w Europie, w którym dziś co drugi dzień ginie ktoś z rąk imigranckich gangów. Dlatego będziemy z jeszcze większą determinacją powstrzymywać nielegalną migrację, jeżeli wygramy wybory.
Jak Pan Minister skomentuje sytuację w Holandii, gdzie szykanowano naszych kibiców, policja aresztowała piłkarzy oraz pobito prezesa Legii Warszawy?
Reklama
To się wpisuje w o wiele szerszy problem dyskryminacji Polaków za granicą. Polega także na odbieraniu polskim rodzicom dzieci przez holenderskich czy niemieckich urzędników. Z drugiej strony mamy takie historie, jak holenderskiego lekarza, który uciekł z rodziną do Polski przed szykanowaniem ze strony urzędników w swoim kraju. Polska jest krajem przyjaznym rodzinie i takim pozostanie, dopóki będziemy sprawować rządy.
Wracając do sprawy naszych kibiców i piłkarzy szykanowanych w Holandii, to wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby podobne zdarzenia miały miejsce w Polsce. Zagrzmiałaby cała Europa, mielibyśmy debatę w Parlamencie Europejski na temat łamania przez nas praw, a Komisja Europejska nakładałaby na Polskę kary.
Ale polski rząd i MSZ zachowali się dosyć stanowczo wobec wydarzeń w Holandii i piłkarze zostali szybko wypuszczeni.
Bo te skandaliczne wydarzenia wymagały szybkiej i stanowczej reakcji. Na tym też polega różnica między Zjednoczoną Prawicą a opozycją na czele z Donaldem Tuskiem. My chronimy naszych obywateli i dbamy o każdego Polaka w Polsce i za granicą, a oni ulegali, by się nie narazić zagranicy.
Pytam o Holandię z jeszcze jednego względu, bo jak dzień później Hamas zaatakował Izrael, to na holenderskie ulice wyszły tysiące wiwatujących migrantów z flagami Palestyny. Oni mogą śpiewać na ulicach w swoich ojczystych językach, a Polacy są wypraszani z restauracji, bo rozmawiają po polsku. Czy to nie za mocny kontrast?
To problem niemal wszystkich państwach na Zachodzie. Były tam manifestacje poparcia dla terrorystycznego i ludobójczego ataku na Izrael. A w Polsce nic takiego się nie zdarzyło.
Reklama
Ale jak się ma taką silną mniejszość muzułmańską, to bardzo mocno wpływa także na politykę zagraniczną państwa. Hipotetycznie, gdyby rządy zachodnich państw zdecydowały o mocnym wsparciu dla Izraela, to zapłonęłyby ulice na przedmieściach i pojawiłby się ataki terrorystyczne.
Oczywiście, że takie silne i skonsolidowane mniejszości muzułmańskie mogą wewnętrznie zdestabilizować sytuacje poszczególnych państw, ale także ograniczyć ich suwerenne decyzje w polityce zagranicznej i militarnej. Widać to na przykładzie Hiszpanii, która wysłała swoje wojska do Iraku i Afganistanu, a w odwecie miała zamachy terrorystyczne na pociągi, w których zginęły prawie 2 tys. osób. Gdyby teraz rozlewał się konflikt wokół Izraela, to Europa zachodnia będzie miała związane ręce. Suwerenna polityka zagraniczna zachodnich państw jest coraz bardziej paraliżowana przez islamską mniejszość.
Przez ostatnią dekadę mówiło się o nadużyciach seksualnych wobec nieletnich tylko w aspekcie duchownych. Zupełnie tak jakby innych środowisk to nie dotyczyło, bo istniała zmowa milczenia. Dopiero w ostatnim czasie mamy wysyp spraw związanych ze światem aktorów, muzyków i innych celebrytów, a także twórców YouTube. Czy to zasługa zmiany prawa?
Reklama
Może dlatego te środowiska zaczynają o tym mówić, bo się boją kary. Nikt więcej niż my nie zrobił w sprawie ochrony dzieci przed przemocą i wykorzystywaniem seksualnym. Dziś każdy, kto ma wiedzę o wykorzystywaniu seksualnym dziecka, musi powiadomić organy ścigania, bo w przeciwnym razie sam zostanie ukarany. Jedną z pierwszych naszych decyzji było wprowadzenie publicznego rejestru pedofilów, kolejnym rozwiązaniem był obligatoryjny zakaz pracy z dziećmi przez osoby skazane za pedofilię. Zaostrzyliśmy kary dla recydywistów pedofilów, wprowadziliśmy bezwzględne dożywocie dla sprawców najbardziej brutalnych seksualnych przestępstw i zlikwidowaliśmy przedawnienie takich czynów. W żadnej z tych naszych propozycji nie uzyskaliśmy wsparcia Platformy Obywatelskiej.
A czy uda nam się coś zrobić z mediami społecznościowymi? Ostatnia afera pedofilska na YouTube pokazuje bowiem, że bardzo zepsuci ludzie mają wpływ na postrzeganie świata przez polskie dzieci i młodzież.
Niestety w internecie jest wielu patocelebrytów, którzy stanowią zagrożenie dla dzieci. Do walki z tego rodzaju przestępczością został powołany specjalny wydział w Komendzie Głównej Policji. Odnosi sukcesy. Dotychczasowe nasze osiągnięcia sprawiają, że jesteśmy wiarygodni w walce z przestępczością wymierzoną w nieletnich. Platforma Obywatelska atakowała wyłącznie Kościół za ujawnianie przypadki pedofilii, a gdy zaostrzaliśmy kary za takie przestępstwa – nie poprała tego. To jest dopiero przykład hipokryzji.
Czytał Pan wskazówki rady społecznej KEP przed wyborami?
To bardzo dobry dokument, którym katolik powinien się kierować, idąc na wybory. Biskupi podkreślają, że prawo stanowione ma być zgodne z Prawem Bożym i prawem naturalnym, a więc nie można głosować na polityków z partii, które w swych programach, jak np. Platforma Obywatelska, mają zapisane postulaty zabijania nienarodzonych dzieci. Już Jan Paweł II mówił w polskim Sejmie, że katolicy nie mogą rezygnować z udziału w polityce i życiu publicznym, mają w ten sposób służyć pomnażaniu dobra wspólnego. Politycy, którzy wykluczają z katalogu swoich celów wartości moralne, a religię czynią jedynie dekoracyjnym narzędziem, to oportuniści i hipokryci.