W wywiadzie z francuskim dziennikiem „La Croix”, kard. André Vingt-Trois podsumowuje przemiany, jakie nastąpiły w ostatnich latach w Kościele we Francji. Zwraca uwagę na to, że w społeczeństwie francuskim doszło do przewrotu, polegającego na pozornie niezauważalnym usuwaniu z niego śladów chrześcijaństwa, co doprowadziło do rzeczywistości, opisywanej przez kard. Ratzingera jako przejście od „chrześcijaństwa socjologicznego” do „chrześcijaństwa z wyboru”.
- W przeszłości mieliśmy do czynienia z kulturowym przekazem pewnych przekonań chrześcijańskich, z których korzeni nie zawsze zdawaliśmy sobie sprawę, ale które stanowiły część wspólnych podwalin zachodniej kultury. Dziś nie jest się już chrześcijaninem ze względu na narodziny w kulturze chrześcijańskiej, ale z wyboru, że chce się nim być – mówi hierarcha. Podkreśla, że ta przemiana niesie ze sobą istotne konsekwencje zwłaszcza ze względu na utratę części tzw. „chrześcijaństwa popularnego”, polegającego na dochodzeniu do wiary poprzez kulturę i uczestniczenie w rytuałach społecznych, zakorzenionych w wierze chrześcijańskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Nawiązując do sytuacji tych, którzy nie mieli szansy poznać i wybrać chrześcijaństwa, kard. Vingt-Trois przestrzega, by Kościół nie skupiał się jedynie na umacnianiu w wierze tych, którzy już są częścią jego wspólnoty, kosztem tych, których należy dopiero odnaleźć z przesłaniem z Ewangelii.
„Aby Kościół mógł odnaleźć swoje miejsce w społeczeństwie XXI w., chrześcijanie muszą angażować się w życie społeczne, jeśli naprawdę przyjmują wiarę chrześcijańską” - przekonywał arcybiskup Paryża, dodając, że chrześcijaństwo nie może być ograniczane do „dziedzictwa świątyń”, ale musi pokazywać żywotność wspólnot chrześcijańskich.
Hierarcha dzielił się też swoim doświadczeniem podejmowania we Francji dzieł nowej ewangelizacji, w kontekście wyzwań z jakim zmagają się francuskie społeczeństwo i Kościół. Zauważył m.in., że malejąca liczba księży, nie sprawia, że francuskie parafie z mniejszym zaangażowaniem wypełniają swoją posługę misyjną. Podkreślił, że działalność wspólnot parafialnych nie może być mierzona jedynie zaangażowaniem duszpasterzy i do niej ograniczana.
„To, co się liczy, to zdolność kapłana do koordynowania, stymulowania, wdrażania i dostarczania duchowego pokarmu, co pozwala chrześcijanom podejmować inicjatywy i dobrze je przeprowadzać” - mówił.
Nawiązując z kolei do toczącej się we francuskim społeczeństwie debaty wokół tzw. technik wspomaganego rozrodu (głównie in vitro), kardynał przypomniał, że prawo nie powinno zajmować się rozstrzyganiem pojedynczych kwestii, ale skierowaniem do narodu istotnego przesłania.
Reklama
„Dla mnie najistotniejsze jest to, w jaki sposób patrzy się na dziecko. Czy jest ono obiektem, który ma zaspokoić pragnienie lub potrzebę? Czy też osobą, która ma własne prawa? Tworzymy procedury, które służą uprzedmiotowieniu dziecka” - mówił.
Pytany o papieskie reformy i niejasną dla wielu interpretację adhortacji „Amoris Latetita”, hierarcha przypomniał, że papieskich słów nie można interpretować jedynie na poziomie organizacji pewnych struktur i form działania.
„Aby zrozumieć papieża, trzeba przejść w sferę rozeznawania duchowego. Dla niego wyzwaniem jest to, aby jak najwięcej osób podążało naprzód za Chrystusem, każdy dokonując wyboru. Nikt nie może przy tym uniknąć osobistego nawrócenia: możemy mieć wytyczne kanoniczne i reguły, ale wolność człowieka dokonuje się w jego nawróceniu” - przekonywał.
Podsumowując swoją posługę biskupa Paryża i wieloletniego przewodniczącego Konferencji Biskupów Francji, kard. Vingt-Trois podkreślił, że uważa siebie za instrument w rękach Boga, a dla swoich diecezjan, stara się być tym, który przynosi pokój i ukojenie wśród licznych niepokojów.
„Diecezjanie nie potrzebują kolejnej osoby, która podburza, ale ojca, który jest stały, który pokazuje, że istnieje stabilność, która wykracza poza nas” - mówił.