Kiedy na początku Adwentu zastanawiałam się, jak dobrze przeżyć zbliżający się czas Bożego Narodzenia, pomyślałam, że spróbuję wrócić pamięcią do tego, co jako dziecko kochałam w świątecznym czasie. I odkryłam, że właśnie te wspomnienia prowadzą mnie do istoty świąt – do bliskości, radości oraz wdzięczności, które tak łatwo dziś zgubić w natłoku przygotowań.
Przypomniałam sobie wielką ekscytację wywołaną żywym karpiem pływającym w naszej wannie. Dla dziecka to była frajda nie do opisania – obserwować go, a nawet się z nim bawić. Wiem, że ostatecznie lądował potem na półmisku, ale to wspomnienie wciąż wywołuje we mnie uśmiech.
W mojej pamięci zostały też wspólne wyprawy autobusem PKS do babci. Jechaliśmy wcześnie rano, z wielkimi torbami i jeszcze większą radością, bo wiedzieliśmy, że to tam spotyka się cała rodzina. Były lepienie bałwana, rzucanie się śnieżkami, robienie orłów na śniegu i wracanie do domu z czerwonymi nosami i sercami pełnymi dziecięcej radości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu




