Prowadzi je Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej. Stowarzyszenie niesie pomoc młodym osobom, szczególnie dziewczętom dotkniętym kryzysem – prowadzi Dom Samotnej Matki, punkt konsultacyjno-informacyjny dla osób w kryzysie, wychodzi do bezdomnych na ulice. – Pracujemy też jako streetworkerzy, ale swoją opieką obejmujemy już nie tylko młode kobiety, a właściwie każdego, kto potrzebuje naszej uwagi, pomocy czy modlitwy. Pomagamy bezdomnym kobietom i mężczyznom, młodym zagrożonym bezdomnością, którzy pogubili się w życiu, a których spotykamy w czasie naszej pracy na ulicy – mówi s. Edyta Kasjan, która od lat pracuje z bezdomnymi i pomaga w Domu Samotnej Matki. – Ja na ulicy nie daję pieniędzy, daję swój czas, siebie, daję miłość Jezusa. Staram się wchodzić z bezdomnymi w relację i widzę, że te osoby się zmieniają – tłumaczy marianka.
Prawdziwy dom
Reklama
Przez lata siostry pomogły wielu młodym kobietom będącym w kryzysie, przyjmując je do Domu Samotnej Matki. – Staramy się stworzyć podopiecznym prawdziwy dom – mówi s. Goretti Nowak. – Dziewczyny bardzo często pochodzą z rodzin dysfunkcyjnych, gdzie nie było matki lub ojca, albo były to osoby uzależnione od alkoholu, narkotyków. Spora liczba dziewczyn, które do nas trafiają, przeszły wcześniej przez placówki opiekuńcze czy resocjalizacyjne, zaszły w ciążę i nie miały się gdzie podziać. Doświadczyły w swoim życiu wielu krzywd, przemocy fizycznej, emocjonalnej, zaniedbania – podkreśla s. Goretti.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Siostry marianki starają się stworzyć im zalążek ciepła domu rodzinnego. – Dziewczyny uczą się, jak prowadzić swój przyszły dom, gotować, gospodarować własnymi pieniędzmi. Ponieważ nikt wcześniej im tego nie pokazał, nie mają wzorców jak powinna wyglądać normalna rodzina. Uczą się opieki nad dzieckiem, uczą się z dzieckiem nawiązywać prawidłowe relacje – opowiada s. Edyta Kasjan i dodaje: – Nie dajemy im ryby, ale wędkę. Staramy się uczyć miłości i samodzielności. Oczywiście, kiedy dziewczyna rodzi, wymaga więcej pomocy, jeździmy z nią do szpitala, pomagamy w opiece nad noworodkiem. W momencie, kiedy czuje się już bardziej pewna, poprzestajemy na dawaniu wskazówek. Kiedy dziecko jest trochę większe i zaczyna np. chorować mówimy: tu jest numer telefonu, musisz zadzwonić do przychodni, umówić się z lekarzem. Chcemy, żeby dziewczyny, kiedy wyjdą od nas z domu, stały już pewnie na nogach i wiedziały, jak sobie poradzić w różnych sytuacjach. To jest myśl przewodnia naszej pomocy.
Odnaleźć nadzieję
Często, gdy podopieczne się usamodzielnią, traktują siostry i ten wyjątkowy dom, jak dom rodzinny. Dzwonią, żeby podzielić się radościami, sukcesami, ale też, żeby się wypłakać, a kiedy mają problemy poprosić o radę. – To nie jest zwyczajny ośrodek. Przeszłam przez wiele placówek: dom dziecka, pogotowie opiekuńcze, terapeutyczne, młodzieżowy ośrodek wychowawczy – ani tam serca ani miłości. Tutaj jest dom, tu czuje się miłość i wsparcie bez względu na to, czy zrobisz dobrze czy źle. Nigdzie nie czułam się tak, jak tutaj – mówi Kasia, która kiedyś mieszkała w Domu Samotnej Matki. Dziś ma własną rodzinę i stara się pomagać jako wolontariuszka. – Chcę pokazać dziewczynom, że da się wyjść na prostą, że mają szansę na normalne życie. Kiedy tu trafiłam, nie widziałam przed sobą nadziei, ale dzięki siostrom i dzięki Panu Bogu uwierzyłam, że będzie dobrze – podkreśla.