Reklama

Niedziela Częstochowska

Bogaci ubodzy

Pacjentki oddziału terapii dziennej są pełne pogody ducha

Zdjęcia: Maciej Orman/Niedziela

Pacjentki oddziału terapii dziennej są pełne pogody ducha

„Szczęśliwym, według świata, może być człowiek bogaty, radosny, walczący o swoje nawet za wszelką cenę, ale według Jezusa szczęśliwy (czyt. błogosławiony) to należący do Jego królestwa, czyli poprzestający na tym, co ma, niesamowystarczalny, przebaczający i na pewno niedwulicowy”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tak Duszpasterstwo Akademickie Emaus podsumowało na swoim facebookowym profilu wizytę w częstochowskim hospicjum, będącą pierwszym punktem tegorocznego programu formacyjnego opartego na Ośmiu błogosławieństwach. Jak czytamy dalej: „Częstochowskie hospicjum to miejsce błogosławione przez Boga. Tu ludzie (personel) czynią ludziom (pacjentom) wszystko, co mogą, by ich życie nie było ubogie. «Błogosławieni ubodzy w duchu». Tacy tu są. Ubodzy w zdrowie, w możliwości normalnego oddechu, w pójście na spacer czy choćby ubodzy w spożycie posiłku własnymi siłami. Ubodzy. Ale jakże bogaci w te ręce, które ich karmią, myją, podają leki, bogaci w uśmiech i dobre słowo, bogaci w lekarską i pielęgniarską pomoc, bogaci w Komunię św. i czytane im książki. Po prostu bogaci w królestwo Boże już tu – przy ul. Krakowskiej 45 A”.

Empatyczny dystans

– Na koniec rozmowy mówię panu Andrzejowi, że przyjdę jutro o 16.00, ale nie zdążyłem. Umarł. Czułem się, jakbym nie dotrzymał słowa – przyznaje ks. Rafał Grzesiak, częstochowski duszpasterz akademicki, w rozmowie z kapelanem hospicjum.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Sytuacja na oddziale od ostatniego pobytu księdza bardzo się zmieniła – mówi z powagą Beata Gradoń, pielęgniarka oddziałowa. – Ale mój Kaziu żyje? – dopytuje ksiądz. – Tak. Krótka odpowiedź uspokaja. Czekamy jeszcze na Weronikę. W międzyczasie rozmawiamy o wszystkim i o niczym.

– Nie wiem, czy umiałbym tutaj pracować. Z jednej strony trzeba mieć dużą empatię, a z drugiej dystans. Ja bym się tu „zajechał” emocjonalnie – przyznaje ks. Grzesiak. – Też mamy czasami poczucie bezsilności. Kiedy jednak pacjent złapie za rękę, podziękuje i powie, że jest mu tu dobrze, wtedy czujemy, że jesteśmy potrzebni – mówi Beata Gradoń. W międzyczasie korytarzem przechodzi dr Wanda Terlecka. – Dzień dobry – odpowiada nam z serdecznym uśmiechem. – To nasz anioł – chwali panią doktor Beata Gradoń. Po chwili ks. Rafał odczytuje SMS-a od Weroniki: „Ja niestety dzisiaj nie dam rady”. Tak więc p. Beata zaczyna opowiadać studentom wolontariuszom o hospicjum.

Reklama

Niewypaleni

– Jesteśmy na oddziale opieki paliatywnej. To tylko część naszej pracy. Głównie zajmujemy się pacjentami w domach. Od 25 lat działamy na terenie b. woj. częstochowskiego. Opiekujemy się grupą ok. 500 osób – wyjaśnia. Hospicjum ma też pod opieką 70 dzieci. Czasami trzeba dojeżdżać do nich nawet ponad 100 km, ponieważ placówek dla młodych pacjentów jest za mało. – Mamy pielęgniarki ze specjalizacją z opieki paliatywnej i pielęgniarstwa pediatrycznego, wyszkolone przez prof. Tomasza Dangla. Dziewczyny jeżdżą ponad 20 lat i nie wypaliły się – kontynuuje Beata Gradoń. Za chwilę odbiera kolejny telefon i konsultuje się w sprawie jednego z pacjentów z dr Terlecką. – Musimy wybrać mniejsze zło – mówi pielęgniarka oddziałowa. – Nie, nie wybierać zła, ale to, co jest lepsze – radzi dr Terlecka. – To co mamy zrobić teraz? – pyta Beata Gradoń. Pani doktor odpowiada: – Teraz nic.

W częstochowskim hospicjum działają też poradnia opieki paliatywnej i oddział terapii dziennej, na który pacjenci są dowożeni od poniedziałku do piątku. Mają śniadanie, biorą udział w zajęciach z terapeutą zajęciowym, a o 12.00 uczestniczą we Mszy św. Czasami do pacjentów na oddział przychodzą też szkoły z przedstawieniami. Beata Gradoń martwi się jednak, że podczas tegorocznej Wigilii pacjenci, ze względu na ciężki stan zdrowia, nie będą mogli usiąść przy stole.

Do galerii przez hospicjum

Pielęgniarka chwali młodzież z DA Emaus. – Jesteście bardzo dojrzali emocjonalnie. Liczę, że ktoś z was zarazi się pomaganiem, że będziecie przychodzić. Zapraszam, bo jesteście nam naprawdę potrzebni. Nie wyznaczamy konkretnych terminów. Może przed pójściem do galerii wpadniecie czasami na godzinę? Beata Gradoń tłumaczy, co może robić wolontariusz nawet bez przeszkolenia: poić pacjenta słomką albo strzykawką, zwilżyć usta, poprawić poduszkę, podciągnąć go na łóżku, potrzymać za rękę, poczytać książkę, próbować nawiązać kontakt.

Reklama

– Zaczynacie od pogody, pytacie, jak się pani dzisiaj czuje. Na sali nr 3 jeden z panów powiedział, że chciałby, żebyście byli od rana do wieczora – dodaje.

Zaczynamy spacer zapoznawczy. Na korytarzu stoją wózki inwalidzkie i sprzęt do rehabilitacji, który można wypożyczyć. Wchodzimy do pokoju ciszy, gdzie rodzina może się pożegnać ze zmarłym i pomodlić za niego. – Nie wszyscy chcą z tego skorzystać. Smutne – komentuje Beata Gradoń.

Za chwilę atmosfera zmienia się o 180 stopni. Wchodzimy na oddział terapii dziennej. Kilkanaście pacjentek i gitarzysta świętują urodziny jednej z pań. Jest tort, głośne rozmowy i dużo radości. Wszyscy bardzo chętni do zdjęcia. Czy na pewno jesteśmy w hospicjum? – zastanawiam się. Wracam na pierwsze piętro. W sali nr 2 Radek rozmawia z p. Andrzejem o niedawnym meczu polskich piłkarzy. – Często odwiedzają mnie wolontariusze. To wielka radość. Jestem zadowolony, że ktoś się mną interesuje. Robi się wtedy weselej i całkiem inaczej się czuję – przyznaje i z miejsca zgadza się na zdjęcie. – Zrobione? Dzięki – mówi.

Bez ryzyka nie ma szczęścia

– Bardzo mi się spodobało to, że w duszpasterstwie realizujemy program Ośmiu błogosławieństw. W hospicjum jestem po raz pierwszy. Motywacja? Dać coś od siebie ludziom, którzy potrzebują naszej pomocy i obecności, zobaczyć, że są bogaci sercem – dzieli się swoimi przeżyciami Sylwia, jedna ze studentek. – Trochę się obawiałem, czy sobie poradzę. Z drugiej strony chciałem poznać nowych ludzi i uczynić ich dzień bardziej miłym – dodaje Radek. Ola nie kryje, że podczas pierwszej wizyty w hospicjum chciała płakać. – Mówię: kurczę, to nie dla mnie, ale po dzisiejszym dniu jestem bardzo pozytywnie nastawiona. Ci ludzie chcą żyć, śmiać się. Pijemy z nimi kawę, rozmawiamy i właśnie o to chodzi – mówi szczęśliwa studentka.

Reklama

Wracamy samochodem z Olą i ks. Grzesiakiem. Duszpasterz z pasją opowiada o tegorocznym programie formacyjnym.

– Każde błogosławieństwo przeżywamy na trzech płaszczyznach. Najpierw adorujemy Jezusa przez 24 godziny. To taka studencka doba eucharystyczna. Patrzymy na Niego, bo On jest twarzą błogosławieństw. Później mamy katechezę. Rozmawiamy, jak rozumieć konkretne błogosławieństwo. Wreszcie wychodzimy w miasto – do hospicjum, aresztu śledczego, domu dziecka. Ruch, działanie. Program wymaga zaangażowania. Jezus chce, żebyśmy wyszli ze strefy komfortu i realizowali Jego królestwo. Warto iść za Bogiem. Zawsze powtarzam: mądre ryzyko to szczęście – podkreśla ks. Grzesiak. Dzieli się również przeżyciami z wizyt w hospicjum. – Doświadczyłem tu ciepła, serdeczności, uwagi. – I miłości – dopowiada z tylnego fotela Ola. – Kiedy przekraczasz próg pokoju osoby chorej, musisz zapomnieć o wszystkim i być cały dla niej. Piękne jest to, że przychodzisz, żeby dać siebie, ale nawet ty otrzymujesz. Nam, młodym, wydaje się, że dużo wiemy, wiele potrafimy, jesteśmy silni, ale momentami też dotyka nas bezradność. Wtedy trzeba tylko usiąść, chwycić za rękę i być – podsumowuje ks. Grzesiak.

W hospicjum jest wywieszona instrukcja dla odwiedzających. Warto wziąć sobie do serca kilka cennych wskazówek: „Nie brzydź się mną. Jestem chory na raka, ale nadal jestem sobą. Nie bój się mnie. Nie oceniaj mnie; od tego jest Pan Bóg. Nie lękaj się, kiedy umrę. Pamiętaj, że nie chcę być sam; nie spiesz się, potrzymaj mnie za rękę, bądź cierpliwy, nie bój się mnie, pomódl się, pozwól mi odejść. Twój Pacjent”.

Podziel się:

Oceń:

2019-12-10 10:48

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

DA Emaus rozpoczęło rok akademicki i dziękowało za 15 lat swojego kościoła

Maciej Orman/Niedziela

– Wiara i rozum są komplementarne – powiedział abp Wacław Depo. Metropolita częstochowski przewodniczył 9 października Mszy św. w kościele św. Ireneusza Biskupa i Męczennika w Częstochowie z racji liturgicznej inauguracji roku akademickiego i 15-lecia świątyni.

Więcej ...

Paulini zapraszają na pielgrzymkowy szlak na Jasną Górę

2024-06-25 19:14

Karol Porwich/niedziela

- Jasna Góra nie ma wakacji - uśmiecha się rzecznik Sanktuarium o. Michał Bortnik i zapewnia, że paulini jak zawsze „z wielką gotowością otwierają drzwi Kaplicy Matki Bożej i bramy Jasnej Góry” przed „pątniczą rzeką”. Zakonnik podkreśla, że „po to tu jesteśmy, by ludzi prowadzić do Matki Najświętszej”. Paulini zapraszają na pielgrzymkowe szlaki, a te wiodą ze wszystkich zakątków Polski. Oprócz tych najbardziej tradycyjnych, sięgających początków istnienia częstochowskiego klasztoru, czyli pieszych, są i te dla rowerzystów, rolkowców czy pielgrzymów na koniach.

Więcej ...

Ruszyły zapisy na 44. Pieszą Pielgrzymkę Wrocławską na Jasną Górę

2024-06-26 11:17

Kamil Szyszka

Na 3 sierpnia planowane jest rozpoczęcie 44. Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej na Jasną Górę. Ruszyły zapisy na pielgrzymkę.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Kielce: siostry boromeuszki odchodzą z seminarium, a tym...

Niedziela Kielecka

Kielce: siostry boromeuszki odchodzą z seminarium, a tym...

W. Brytania: Polski ksiądz Piotr G. oskarżony o 10...

Kościół

W. Brytania: Polski ksiądz Piotr G. oskarżony o 10...

Jak wygląda moja modlitwa?

Wiara

Jak wygląda moja modlitwa?

Zmiany kapłanów 2024 r.

Kościół

Zmiany kapłanów 2024 r.

Wakacyjny savoir vivre w Kościele

Niedziela Łódzka

Wakacyjny savoir vivre w Kościele

Zmiany personalne w diecezji bielsko-żywieckiej 2024

Niedziela na Podbeskidziu

Zmiany personalne w diecezji bielsko-żywieckiej 2024

Diecezja kielecka: zmiany kapłanów 2024

Kościół

Diecezja kielecka: zmiany kapłanów 2024

Zmiany personalne w diecezji rzeszowskiej

Kościół

Zmiany personalne w diecezji rzeszowskiej

Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?

Kościół

Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?