Zysk za wszelką cenę
W kulturze obrazkowej, "dobra fota" - jak mawia młodzież - to więcej niż tysiąc słów. A już konkretny fotomontaż tego, co znane i rozpoznawalne z produktem, który tak zwani biznesmeni chcą wypromować, może przynieść upragnione lajki, sławę, a przede wszystkim kasę. Dla zdobycia tej ostatniej wielu przedsiębiorców ucieka się coraz częściej do łączenia tego, co dla jednych jest sensem życia, z tym co dla innych jest tylko monetyzacją i chęcią zysku za wszelką cenę. Także cenę uczuć religijnych innych.
W katolików najłatwiej uderzyć
Bo przecież w naszym kraju najłatwiej uderzyć w katolików, wciąż stanowiących większość społeczeństwa. Bo nie oddadzą. Trochę pokrzyczą, zbojkotują. Ale przecież o to tu chodzi. Żeby ich poruszyć, żeby wyrazili oburzenie, ale jeszcze większy ruch przyniesie hejt na ich oburzenie. Internet pełen jest tych, którzy będą obrażać katolików, że upominają się o swoją wiarę. Bo zło jest krzykliwe, a często wierzący nie mają ani czasu, ani chęci, ani przyjemności czy misji, by wojować w internecie z każdym, kto będzie hejtował TO, co dla nich najważniejsze. Zwłaszcza, że często widać, że chodzi tu właśnie o wygenerowanie emocji, a nie uczciwą debatę na argumenty.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Czytelniczka do właścicieli knajpy: jesteście obrzydliwi
Reklama
Wróćmy do naszej czytelniczki. Gdy tylko zobaczyła, jak jedna z zielonogórskich knajp w swojej relacji na Facebooku kpi sobie z Chrystusa, w fotomontażu rzekomo zapraszającego na "kolację degustacyjną", od razu dała wyraz swojemu wzburzeniu. W wysłanej wiadomości podkreśliła, jak bardzo, delikatnie mówiąc "niestosowne" jest takie zestawianie zaproszenia na jedzenie z "Ostatnią Wieczerzą":
Obrzydliwi jesteście. Radzę to skasować
- brzmiał komentarz. Oczywiście właściciele knajpy nie za wiele zrobili sobie z tego, ale jak widać chyba obawiali się reakcji internautów, bo powyższy profanacyjny post z grafiką był ustawiony jako relacja, która wygasa po jakimś czasie i nie można dziś już jej zobaczyć. Internet jednak nie zapomina.

FB/OhyAhyZG
Czytelniczka portalu niedziela.pl z oburzeniem zareagowała na parodię jednej z zielonogórskich knajp
Żenująca akcja wywołała reakcję
Gdy zapytaliśmy o reakcję naszej czytelniczki napisała nam tak:
Nie ma co odpuszczać, napisałam im dosadnie, że to ma zniknąć.
Jednocześnie dodała, że to nie pierwszy taki przypadek w jej mieście. W pewnym nocnym klubie, gdzie alkohol leje się strumieniami (czym zresztą chwalą się jego właściciele w mediach społecznościowych), na ścianie w bardzo widocznym miejscu umieszczony został duży wizerunek Jezusa z rozpostartymi ramionami zrobiony z... neonów. Ponadto podpisany jest słowami jednej z piosenek "God is a DJ", sugerującej, że Bóg może być porównany do... disc jockeya, puszczającego muzykę do tańca. Taką profanacją - a jakże, klub nocny także pochwalił się również w mediach społecznościowych.

FB/OneLoveZielonaGora
Neonowy wizerunek Chrystusa w klubie nocnym
Atakowanie katolików jest "trendy"?
Okazuje się jednak, że ten trend nie dotyczy tylko jednego miasta. Są też miejscowości, gdzie fantazja ponosi "biznesmenów" w miejsca, gdzie granice dobrego smaku wypierane są przez wszechobecne lajki i mamonę, którą przynieść ma kontrowersja. Im bardziej uderzymy w czyjąś wrażliwość, tym więcej zdobędziemy rozgłosu i więcej, więcej pieniędzy. A to, że komuś będzie przykro, to już jego sprawa.
Parodia przyniosła odwrotny skutek?
Reklama
Mowa tu o jednej z knajpek w Dąbrowie Górniczej, która "na dzień dobry" chciała się przywitać ze światem parodią "Ostatniej Wieczerzy", gdzie Jezus i apostołowie siedzą przy stole suto zastawionym... hamburgerami. Wywołało to olbrzymie niezadowolenie wielu internautów, a oburzenie było tak wielkie, że ludzie zaczęli bojkotować burgerownię.

FB/Krowa Mać Burgers - Dąbrowa Górnicza
Knajpa z burgerami przeliczyła się z parodią. Jej ocena w sieci mocno spadła po oburzeniu internatów
I tutaj właściciele podjęli się próby nieudolnego tłumaczenia , zmuszeni negatywną oceną, jaką wyraziła opinia publiczna. A jak wiadomo, taki negatywny odbiór skończy się prędzej czy później spadkiem przychodów, co jest dużo ważniejsze, niż jakieś tam urażenie czyichś uczuć. Stąd rzewny wywód, błagający wręcz o to, by nie zaniżać oceny knajpy:
Niestety, tuż po otwarciu spotkaliśmy się z falą negatywnych opinii – nie dotyczących jedzenia, obsługi czy jakości, lecz… naszego wystroju, a dokładniej jednego obrazu. Obrazu, który miał być zabawny, kreatywny i artystyczny, a został przez część osób odebrany jako coś, co rzekomo obraża uczucia religijne
- skarżyli się w mediach społecznościowych właściciele lokalu. I użalali się - a jakże na tzw. mowę niebnawiści:
Chcemy jasno powiedzieć: Nigdy nie mieliśmy zamiaru nikogo obrażać. Sami jesteśmy ludźmi wierzącymi i trudno nam uwierzyć, że w imię wiary można szerzyć tyle nienawiści. Pojawiają się też komentarze, że „z Allachem czy Mahometem byśmy tego nie zrobili” – to zupełne nieporozumienie. Ten obraz nie ma nic wspólnego z żadną religią. To autorska, świecka interpretacja kultowego motywu – z humorem, dystansem i szacunkiem do każdego.
Kto sieje wiatr, zbiera burzę
I może można by uwierzyć ckliwym kajaniom odpowiedzialnych za tego rodzaju żenujące pomysły, gdyby nie fakt, że ubolewają oni, iż to co sami zrobili, "zaniżyło ich ocenę w internecie – a odbudowanie jej zajmie knajpie sporo czasu."
Reklama
Niewiarygodności całemu tłumaczeniu dodaje też fakt, że ledwo tydzień po otwarciu, burgerownia stała się bohaterem nie tylko mediów społecznościowych, ale także i tradycyjnych gazet, a nawet ogólnopolskiej telewizji. Stąd żalenie się właścicieli, że są obiektem zainteresowania, jest po prostu młodzieżowo mówiąc "słabe".
Wygląda jednak na to, że właściciele hołdując zasadzie: "nie ważne jak o tobie mówią, ważne, żeby nie przekręcali nazwy" zapomnieli o innej biblijnej dewizie "kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie".
Gdyby czytali Ewangelię, którą parodiują, zapewne uniknęli by tego błędu. Czego życzymy także i innym "bohaterom" tego artykułu.




