Reklama

Niedziela Małopolska

Prośmy o pokój!

Tego mężczyznę rodzina przywiozła do szpitala na wózku

Archiwum Alicji Toton

Tego mężczyznę rodzina przywiozła do szpitala na wózku

- Nie przerywajcie Waszych modlitw. Potrzebujemy cudów, które wypraszacie i siły, którą możemy z nich czerpać! - apelują misjonarze i wolontariusze z diecezji tarnowskiej pracujący w ogarniętej rebelią Republice Środkowoafrykańskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Położony w centralnej Afryce kraj, o powierzchni dwukrotnie większej od Polski, z zaledwie 4,4 milionami ludzi, niepodległy od 1960 r., jest jednym z najbardziej niestabilnych pod względem politycznym państw Czarnego Lądu. Na południu kraju, 160 km od stolicy (Bangui), znajduje się licząca 4 tys. mieszkańców wioska Bagandou. Tam od 2000 r. misję katolicką prowadzą misjonarze z Tarnowa. Z myślą o potrzebach miejscowej ludności, zwłaszcza Pigmejów, w 2004 r. zaczął funkcjonować szpital bł. Jana Beyzyma, w którym wspólnie z afrykańskim personelem pracują lekarze z Polski. Od początku lecznica jest wspierana przez diecezję tarnowską, m.in. z funduszu tworzonego dzięki zbiórkom kolędników misyjnych.

Tylko nie róbcie z nas bohaterów

- prosi Gabriela, od blisko 5 miesięcy wolontariuszka przebywająca w Republice Środkowoafrykańskiej (RŚA). 3 kwietnia pielęgniarka wznowiła prowadzenie bloga (www.przezywam.blogspot.com), w którym opisuje bieżącą sytuację na misji w Bagandou i relacjonuje wydarzenia w targanym rebelią kraju. - Głównym celem nagłaśniania całej sprawy jest sytuacja w RŚA, a nie nasza prywatna. Jeszcze przed rebelią ten kraj był jednym z biedniejszych na świecie, a po tych ostatnich wydarzeniach jego sytuacja dramatycznie się pogorszyła. A tym samym ludności, która żyje z drobnego handlu i rolnictwa, nie zna się na polityce. W 40 proc. są to analfabeci. To o nich trzeba się upominać, to o nich trzeba pisać, to oni płacą największą cenę - czytam w mailu od Gabrieli. Na misji razem z nią jest jeszcze 4 Polaków. Pochodzący z Limanowej ks. Mieczysław Pająk, proboszcz parafii św. Piotra w Bagandou, Elżbieta Wryk (świecka misjonarka, dyrektor szpitala dla Pigmejów), a także wolontariuszki z Małopolski: laborantka Maja oraz aptekarka Zuzanna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O rebelii na blogu

3 kwietnia młoda pielęgniarka tak opisuje rzeczywistość w RŚA: „Prześladowania, tortury, 500 tys. uchodźców, głód, śmierć, brak jakiejkolwiek administracji państwowej, ucieczka prezydenta, kradzieże, zastraszenia… Przez ostatnie 10 lat nieudolnie rządził tu François Bozizé. Tak nieudolnie, że w końcu niektórzy nie wytrzymali i zorganizowali się w grupę rebeliancką pod nazwą «Seleka» (czyli «Przymierze»), aby obalić rządy prezydenta. Wszystko zaczęło się w grudniu 2012 r. Przez kolejne tygodnie zajmowali mniejsze i większe miasta, początkowo na północy kraju, by stopniowo przesuwać się w stronę stolicy. Kradną, zastraszają, piorą się z żołnierzami armii RŚA. Cywile uciekają w las, zostawiając cały dobytek na pastwę losu, a raczej pastwę pazerności rebeliantów. Bozizé bardzo prosił społeczność międzynarodową o pomoc w ratowaniu kraju, który własnymi rządami doszczętnie zrujnował, po czym uciekł do sąsiedniej Demokratycznej Republiki Konga. Rebelianci w końcu weszli do stolicy i z łatwością ją zdobyli. Nowym prezydentem ogłosił się ich przywódca - Michel Djotodja”.

Reklama

Czy tak ma być?

4 kwietnia: „Nie mam dobrych wiadomości. Rebelia się rozrasta, wszystko wymyka się spod kontroli. Państwowy szpital w Mbaiki, dużym mieście niedaleko nas, został doszczętnie ograbiony. Najpierw skradziono część leków, by później resztę z premedytacją zniszczyć, następnie wynieść wszystko to, co pozostało. My zaś przygotowujemy się na powitanie rebeliantów w okolicy. Dochodzą do nas bowiem niepokojące słuchy, że się zbliżają. Staraliśmy się ukryć, co się da. Jest tutaj tak wiele dobra podarowanego przez ludzi z całej Polski. Tyle serca i pieniędzy zostało włożone w to, by móc wyposażyć pediatrię, by zapewnić miejscowej ludności dostęp do wody pitnej, by wyszkolić personel, by można było chorować w godnych warunkach. W ostatnim czasie przyjechał kontener z darami i zapas leków na cały rok! Czy mamy to wszystko teraz stracić? To nie jest Europa, tutaj nie da się złożyć zamówienia przez Internet i otrzymać paczki na następny dzień. Wiele rzeczy jest tutaj niemożliwych do kupienia. Przykładowo wenflony, które przyjechały z Polski, i które są dla nas podstawą. Bez nich dzieci będą umierać na naszych oczach, a my nic nie będziemy mogli zrobić. Czy tak ma być?”.

Reklama

Przyjechali…

5 kwietnia: „Przyjechali do nas, do domu, na misję! W mig wysiedli z auta i zobaczyłam dwóch uzbrojonych rebeliantów idących w stronę drzwi. Poleciałam do pokoju po saszetkę z dokumentami, żeby schować ją pod ubrania. Ela zaczęła z nimi rozmawiać. «Proszę otworzyć!» - krzyknął żołnierz celując jej w brzuch. «Już, już! Czemu do mnie celujesz?! Co ja ci mogę zrobić?!» - odpowiedziała. Trochę go ten opór stłumił. Spokorniał. Chwilę później dziesięciu facetów z bronią rozsiadło się na naszym podwórku. Zaczęli wypytywać o samochody, o dokumenty. Siedziałyśmy we trzy w salonie jak trusie i modliłyśmy się o cud.

6 kwietnia: „Chciałam wam kogoś przedstawić: ma na imię Pascal i jest naszym przyjacielem. Ma około 35 lat, żonę i dwójkę dzieci - Berenice i małego Maksia. Jest dość wysoki i chudy jak patyk. Pracuje od kilku lat w szpitalu, szkoli się na pielęgniarza-anestezjologa. Jest w swoim fachu coraz lepszy: diagnozuje dzieci, zleca leki, szyje rany, robi transfuzje… Chce iść na medycynę. Ma marzenia, plany, oczekiwania. Jest zawsze uśmiechnięty, zawsze można na niego liczyć. Gdybyście go poznali, powiedzielibyście tak samo.

Dlaczego Wam go przedstawiam? Po wydarzeniach z ostatnich dni podjął dziś bardzo trudną decyzję i zabrał rodzinę do lasu. Jest tam bezpieczniej, bo nie ma rebeliantów. Fakt, ale mamy teraz porę deszczową - jest naprawdę zimno, a mały Maksik jest strasznie chorowity. Już niejeden raz był u nas w szpitalu, a teraz siedzi gdzieś w buszu. Już nie wspomnę o komarach wywołujących malarię i wężach. Wciąż słyszymy o śmiertelnych ukąszeniach - jeśli ludzie nie dotrą do szpitala, to umrą na pewno. A jak dotrzeć na czas, gdy najbliższy ośrodek zdrowia jest oddalony kilkaset kilometrów? Czy już wiecie, o czym mówię? Weź teraz swoje dziecko i zamieszkaj z nim na zewnątrz. Teraz. W tym momencie. Tu nie żyje bezwartościowa ludzka masa. Oni są tacy jak my! My jesteśmy tacy jak oni! Wszyscy razem jesteśmy przerażeni sytuacją w RŚA. Boimy się tak samo”.

Módlcie się!

7 kwietnia: „Jesteśmy w stanie najwyższej gotowości. Każdorazowo warkot silnika lub krzyki powodują u nas napięcie. Żyjemy chwilą, bo wiemy, że wszystko może się zdarzyć. Saszetkę z dokumentami noszę ciągle ze sobą. Komputer po każdym użyciu chowam głęboko. Rano doczepiam do podręcznego ekwipunku latarkę, żeby wieczorem ją odpiąć. I tak każdego dnia. Mocno wierzymy jednak, że Bóg nas ochroni, że po raz kolejny rozwiąże problem, który z naszego ludzkiego punktu widzenia zdawał się nie do rozwiązania. Wiemy, że nie jesteśmy sami. Wiemy, że On czuwa i wiemy, że mamy wsparcie z waszej strony. Módlcie się za RŚA, módlcie się za nas. Nawet nie wiecie, ile razy wasza modlitwa nas uratowała, ile razy udało się coś, co chyba nie miało się udać - dzięki wam! Dziś cała diecezja tarnowska modliła się o pokój w tym kraju. Dziś też rebelianci nas nie odwiedzili. Czy to aby na pewno zbieg okoliczności?”.

Podziel się:

Oceń:

2013-04-23 14:16

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Pomoc z Polski ratunkiem dla Kościoła na Wschodzie

Przygotowania do transportu pomocy

Archiwum

Przygotowania do transportu pomocy

Bez pomocy płynącej z Polski, nie mogłybyśmy prowadzić naszej działalności - mówi franciszkanka s. Jana Pawła FSK, zajmująca się jedynym na Ukrainie centrum rehabilitacji niewidomych dzieci z dodatkową niepełnosprawnością.

Więcej ...

Św. Teresa z Lisieux

pl.wikipedia.org

Teresa urodziła się 2 stycznia 1873 w Alençon - mieście we francuskiej Normandii. Była najmłodszą córką Ludwika i Zelii Martinów, przykładnych małżonków i rodziców, ogłoszonych wspólnie błogosławionymi 19 października 2008 r.

Więcej ...

Obchody 80. rocznicy Bitwy o Monte Cassino, wśród uczestników ostatni weterani

2024-05-18 08:19

Witold Gudyś

Po 80 latach od pamiętnej Bitwy o Monte Cassino na terenie Polskiego Cmentarza Wojennego na tym wzgórzu spotkają się przedstawiciele władz Polski na czele z Prezydentem RP, Marszałkiem Senatu i Wicemarszałkiem Sejmu, kombatanci, rodziny żołnierzy, a także ostatni żyjący weterani 2. Korpusu Polskiego gen. Andersa. Główne uroczystości odbędą się w sobotę 18 maja. Ich organizatorem jest Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych przy wsparciu Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Rzymie.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu...

Kościół

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu...

Bp Ważny do księży z diecezji sosnowieckiej: Musimy się...

Kościół

Bp Ważny do księży z diecezji sosnowieckiej: Musimy się...

Ks. prof. Stanisz: Propozycja minister Nowackiej to wstęp...

Kościół

Ks. prof. Stanisz: Propozycja minister Nowackiej to wstęp...

Święty od trudnych spraw

Niedziela w Warszawie

Święty od trudnych spraw

Anioł z Auschwitz

Wiara

Anioł z Auschwitz

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wiara

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli